Uważam że tydzień przerwy od blogowania to dobra rzecz a zarazem zła, bo ciągle się człowiek zastanawia kiedy dodać post... Przepraszam że nie dodałam postu, po prostu ciężar szkoły mnie przytłoczył. Ale o to jestem i raczej będę.
Na dziś mam obiecaną recenzję książki ,,Pachnidło".
Tytuł: Pachnidło. Historia pewnego mordercy
Autor: Patrick Süskind
Sam tytuł już podpowiada że jest to czyjaś historia. Opowiada ona od momentu narodzin i momentu śmierci Jana Baptysty Grenouille. Już na samym początku wiemy że nasz bohater miał beznadziejne dzieciństwo. Narodził się pośród odurzająco cuchnących wnętrzności rybich. Miał ciężkie dzieciństwo, ale jego to nie obchodziło. Jego początkiem i końcem jest węch. Nim się kieruje. On jest jego drogą. Jako dziecko w sierocińcu uczył się wszystkich zapachów. Każdy drobny - zapach klamki, drewna, oddzielny zapach każdego człowieka. Jednak jest niepokojący dla swojej opiekunki, więc zostaje wysłany na pomocnika garbarza. Tam niepokojący chłopak również nie miał zachwycającej pracy. Pośród słodkiego smrodu rozkładającego się mięsa na garbowanych skórach. Po paru latach usługiwania jako pomocnik udaje mu się zdobyć osadę pomocnika perfumiarza, oczywiście był to dla niego raj. Obdarzony niezwykłym ddarem powonienia wnet pomógł swemu pracodawcy szybko się wzbogacić i rozsławić ,,jego" perfumy po wielu państwach tak że wielu ważnych ludzi specjalnie kupowało u niego perfumy. Lecz on miał własne cele. Wysokie, lecz możliwe do zrealizowania. Wyruszył po ukończeniu 18 lat. Opuścił przesączony ludzkim zapachem Paryż, by odkryć sposoby pozyskania zapachu. Po dość długim przebywaniu w jednym miejscu stwierdza, że czegoś mu brak mimo że niczego praktycznie nie potrzebuje. Pragnie stworzyć coś, czego nikomu nic się nie udało. Stworzyć zapach anielski, niemalże boski...
Czy mu się uda?
Czy nie będzie ku temu przeszkód?
Czy mu się uda?
Czy nie będzie ku temu przeszkód?
Książkę czytałam tylko dlatego że prosiła mnie o to Julka xx, za co w sumie jej dziękuję. Takie prośby o przeczytanie czegoś też są mile widziane :)
Zaczyna się od dużej ilości opisów, które wbrew pozorom nie są aż takie nudne. Książka powoli zaczyna przyswajać słowo ,,akcja". Praktycznie pod koniec zaczyna się dopiero dziać szybka akcja. Nie zniechęcajcie się początkiem. Choć w sumie narodziny w rybich odpadkach mnie zachęciły do dalszego czytania.
Czyta się przyjemnie, czasem tylko już nudzą się opisy, ale nie zdążą ci się znudzić bo znów w życiu młodego Jana Baptysty coś się dzieje nowego. Wszystko oczywiście krąży wokół zapachów, które autor niezwykle opisuje. Po przeczytaniu w sumie chodzę i wszystko wącham xD. Dowiedziałam się trochę jak tworzyć perfumy :D, może też będę jak główny bohater owijać płótnem ciał... nie będę zdradzać...Zaczyna się od dużej ilości opisów, które wbrew pozorom nie są aż takie nudne. Książka powoli zaczyna przyswajać słowo ,,akcja". Praktycznie pod koniec zaczyna się dopiero dziać szybka akcja. Nie zniechęcajcie się początkiem. Choć w sumie narodziny w rybich odpadkach mnie zachęciły do dalszego czytania.
Gdy skończyła ostatnią stronę patrzyłam na książkę z taki wyrazem twarzy ,,what?". Grenouille, nie oszukujmy się, jest geniuszem. Facet potrafi stworzyć ludzki zapach z kociej kupy! ( i kilku dodatków). Jest także człowiekiem bez wyrzutów sumienia. Którego jak poznaję mam ochotę przytulić pokazać u czym jest miłość, nie zapach. Autor przedstawie większość z punktu widzenia Jana. Pokazuje przez to ludzi z kompletnie innej strony, jako istoty, które są bez sensu. Nie których może to poruszyć, jednak w większości to prawda... Nasz nos Paryża (że tak go nazwę) nie lubi ludzi, oni nie lubią jego. Trochę trudno mi zrozumieć jak on sam nie chciał miłości. Dla mnie to nie do pojęcia, każdy człowiek potrzebuje miłości, choćby drobnej.
W niektórych momentach nawet można się pośmiać, szczególnie przy końcu, najgorszy chyba kawałek...
zapach idealny :#
Tę książkę trzeba oceniać po przeczytaniu, nie w trakcie.
Ocena 7/10
Myślę że dość dużej grupie może ta książka nie za bardzo podpaść o gustu. Jednak nie zrażajcie się, dla mnie było to przyjemne umilenie czasu, wręcz pachnące jaśminem i dozą cedru z piżmem :D
No i wedle mojego nowego zwyczaju seria zdjęć dotyczących przeczytanej książki.
Każde zdjęcie w jakimś sensie odnosi się do tej książki, kto czytał, ten wie.
Miłego przewijania :3
mojemu psiakowi też to nieźle pachnie :)
Motyw włosów, co prawda nie rudych.
A piórko tu chyba nie ma nic do rzeczy akurat...Takie zdjęcia dobre? czy większe?
Wszelkie uwagi dotyczące bloga możecie pisać w komentarzach :)
Ponieważ jest już wiosna, na moim blogu zapowiadają się wiosenne zmiany :)
możesz zrobić trochę większe zdjęcia :))
OdpowiedzUsuńZapraszam na bloga :)
Mój Blog - klik!
Dzięki za radę :D
UsuńNominowałam Cię do LBA! :D
OdpowiedzUsuńhttp://love-ksiazki.blogspot.com/
O jaaa, dziękuję :) to już druga nominacja do LBA :O
UsuńMyślę że wciągu weekendu świątecznego się pojawi :)
Zdjęcia są dobre, nie trzeba nic zmieniać :) Co do książki to dużo się o niej oczytałam, ale wciąż nie wiem czy dać jej szansę...
OdpowiedzUsuńSzanse daj, nigdy nie wiesz co cię czeka póki nie przeczytasz :)
Usuńdzięki za poradę (y)
książka chyba ciekawa mam nadzieje ze nie taka stara bo nie lubie starych opowiadań.
OdpowiedzUsuńhttp://kochamczytack.blogspot.com
Chyba aż tak stara nie jest choć ma taki styl nieco starszy.
UsuńOjoj, nie pisz recenzji na kolanie. To chyba pierwszy Twój tekst, który tak źle mi się czytało.
OdpowiedzUsuńO książce słyszałam za sprawą filmu. Mam na nią ochotę, a zapach ryb mnie nie odrzuca. :p
ostatnio same błędy :/ po to są żeby się na nich uczyć, czyż nie?
Usuńzapach ryb to nic, tam są takie zapachy że aż człowiekowi nozdrza się rozszerzają :D
Uczenie się na błędach to jedno, ale pisanie tekstów na kolanie to inna sprawa. Jest tu mnóstwo powtórzeń, literówki, zdania nieskładne i niegramatyczne... Jeśli masz problem z poprawnym pisaniem, polecam współpracować z betą - pokaże Ci błędy i wtedy faktycznie będziesz mogła się na nich uczyć (tj. "jak nie pisać"). :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZgadzam się z Aoi Akuma - ta recenzja jest nieco gorsza od pozostałych. Może spróbuj kilka razy czytać ją przed opublikowaniem? Wiem, że się nie chce (sama mam tak często xD), ale to naprawdę pomaga.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Pachnidło, to nie jestem do końca do niej przekonana. Nie są to moje klimaty, więc pewnie w najbliższym czasie nie sięgnę po nią.
A zdjęcia są super, tylko nie podobają mi się te ramki. No ale każdy ma inne gusta ;)
Hej, tak w ogóle to chyba nie informowałam ciebie o zmianie adresu mojego bloga, prawda? Od teraz możesz mnie znaleźć na papierowe-strony.blogspot.com
Usuńramki zmienię przy najbliższej okazji :) też mi się nie podobają :)
Usuńwłaśnie ostatnio cię szukałam i nie mogłam cię znaleźć i zauważyłam że zmieniłaś nazwę, :D